w przestrzeni
..głośnym smiechem. Pociągnął drążek i wstrzymał oddech – samolot wzbijał się wyżej i wyżej. Poczuł jak przyspieszenie wtłacza go w fotel. Wszędzie rozciągało się bezkresne niebo, oddające całą swą czystość błękitu. Leciał teraz prosto w słońce, nie myśląc o niczym. Przestrzeń wydawała się wypełniać wszystko to co otaczało, jednocześnie tchnęła ona pustką nieprzebraną, mogącą pomieścić wszystkie jego problemy i zmartwienia – nic w zamian nie żądając. Przeciwnie – bezkres dawał mu poczucie swoistego bezpieczeństwa, wewnętrznej mocy.
Lecieli dalej – do Afryki.