poldek zapytał
często zastanawiam się, gdzie jest granica decyzyjności maszyn. jak duże kompetencje można powieżyć maszynie ? jak bardzo zaufać algorymowi, który kontrolować będzie mniejszą lub większą część składową żywego organizmu ?
Najsłabszym ogniwem całej teorii zabezpieczeń i automatyki jest człowiek – to On opracowuje algorytm, to On musi przewidzieć wyjątki i tak konstruować metody by odpowiednio wyjątki te obsłużyć.
Wiele razy korzystałem z cron’a. Dla niewtajemniczonych: Cron to taki krasnoludek, który w wybranym przez nas momencie pokręci korbką, wykona w systemie zaplanowane zadanie. Czy wszystko jednak da się obsłużyć wyjątkami ? Jak wiele ma być zależne od zwykłego if ? Uaktualnienia systemu czy też tylko powiadomienie o nich ? Zdrowy rozsądek nakazuje wybrać to drugie, lenistwo jednak podpowiada, że i tak aktualizację będą zainstalowane więc po co się fatygować ?
Zatem filozofowanie czy zdrowy rozsądek ?
Z odpowiedzią tu przychodzi praktyka administratora. Żadko ufam maszynie w krytycznych sytuacjach. Zawsze najbardziej pewne jest to co zrobi się samemu. Począwszy od programowania, a skończywszy na robieniu haburgerów (’administrowaniu hamburgerami’, jak to określił mój przyjaciel) czy nalewaniu piwa (zawsze mamy pewność, że nikt nie dolał wody i piana jest na 2 palce).