miasto wulgarne
wiele małych rzeczy może złożyć się na zniszczony początek dnia. może być to brak ciepłej wody pod prysznicem, nieświeże mleko, którego nie dolejemy do porannej kawy, zacinające strugi deszczu za oknem lub pobudka o 6 rano. dla mnie jedną z bardziej przygnębiających części dnia jest przemieszczanie się po mieście – czy to pieszo, czy pojazdami. odpadające tynki ze ścian, zaplute przez ‘trój-paskowców’ chodniki (gęsto wzbogacane plagą psich gówien), ludzie o wykrzywionych twarzach (niewykluczone, że z powodu podobnego do którego właśnie opisuję). cała ta wielkomiejska himera patrzy mi złowrogo w oczy. jeśli doliczyć do tego smutne wspomnienia związane z miastem, które przecież każdy mieć może, na myśl przychodzi jedno – wyjechać..