changes to be made
stałość decyzji i osądu to bardzo trudna sprawa. trudno jest nadać osąd na tyle uniwersalny i szczery, by przetrwał on zmiany czasu. zauważyłem, że od pewnego czasu wypowiadam się w sposób politycznie poprawny, czyli zamiast mówić:
szefie, ja to bym tego h..
powiem:
ten pan nie jest moim faworytem
przykład ten jest oczywiście zaczerpnięty z naszego rodzimego kina, doskonale ilustruje on mowę politycznie poprawną – bo przecież może zdażyć się, że z panem o którym mowa zdaży się zasiąść po jednej stronie stołu, mając z przeciwka dawnych kompanów, którzy teraz są w opozycji.
tam..
w bardzo elokwentny sposób wypowiadają się lordowie w parlamencie wielkiej brytanii. nie ma tu miejsca na obrzucanie się błotem, jak to zwykle odbywa się na wiejskiej i poza salą obrad – lordowie mają dowcip i twardy język angielskiego dżentelmena.
a u nas ?
u nas nawet małpy zaprzeczają, jakoby coniektórzy pochodzili o nich. we wszystko zamieszany jest niejaki smok wawelski – biedaczek nie ma radia i pewnie nawet nie wie co się wokół niego dzieje.
mamy łazików politycznych – za ich sprawą tworzą się i rozbijają partie (nie pasuje jedna ? załóżmy kolejną).
potrzebne są zmiany – to każdy widzi. mój osąd co do tych zmian jest stały, nie zmienił się już kolejny rok:
w naszym kraju będzie dobrze się działo jak z ulic znikną maluchy (126p)
wszyscy wiemy, że nie nastąpi to ani dziś, ani za 2 kadencje rządzących. maluchy muszą po prostu rozpaść się w proch, aby nie koleć naszych oczu. tak, jest po między dwoma poprzednimi zdaniami pewna analogia.
no i proszę.. post miałbyć o sporach toczonych w obrębie podwórka, ale się rozkręciło trochę.
ubawiłem się po pachi ;)